Zmierzch

Zmierzch, Johan Theorin, kryminał, recenzja
Johan Theorin - to ten pan sprawił, że moje gwałtowne uczucie do Nesbø, trwało tak krótko jak lektura jego książki. Theorin otworzył mi oczy, a Zmierzch obnażył to, co u Nesbø było słabe, a na co nie zwróciłam uwagi, pochłaniając fabułę Człowieka nietoperza w ekspresowym tempie. Peany, które głosiłam na cześć Nesbø stawały się coraz bardziej nieaktualne z każdą przeczytaną stroną książki Theorina.

Cóż on takiego ma, czego ja nie mam? - zapytałby Nesbø, gdyby jakimś cudem poznał moje zdanie i gdyby się nim przejął choć trochę. 

Zacznijmy od tego, że Zmierzch znacznie różni się od typowych skandynawskich kryminałów. Właściwie jedyne, co łączy książkę Theorina z popularnymi kryminałami to miejsce akcji. Ale Skandynawia w Zmierzchu, a ściślej bałtycka wyspa Olandia, nie jest jedynie lekko zarysowanym tłem. Olandzka wioska - Stenvik i bezkresny alvaret są miejscami do których się tęskni, z dala od których życie jest jałowe i nieszczęśliwe. Mam wrażenie, że tajemnicza nizina, Stora Alvaret, jest u Theorina równie ważna, jak sami bohaterowie powieści. 

Olandia w Zmierzchu to intrygująca, surowa wyspa, na której nie zostało wielu starych mieszkańców, nowi przybysze nie są zaś szczególnie ciepło witani. Rdzenni wyspiarze znają przeszłość, która w Stenvik ciągle żyje. Theorin doskonale to wyraził, przeplatając rozdziały współczesne i retrospekcyjne.

Zmierzch opowiada bowiem o nierozwiązanej tajemnicy sprzed lat, która ożywa za sprawą Gerlofa Davidssona. Ale Gerlof nie jest typowym "detektywem" ze skandynawskich kryminałów. Zupełnie nie przypomina zmiętego Blomkvista i jego kolegów po fachu. Stary Davidsson nie zdominował opowieści, nie jest nawet głównym bohaterem, bo Zmierzch ma kilka ważnych postaci. Gerlof i jego przyjaciele pracują nad tragiczną historią sprzed lat, a kiedy udaje im się znaleźć ślad zaginionego wnuka Davidssona, w opowieści pojawiają się kolejne ciekawe osoby.

To, co jeszcze wyróżnia Zmierzch to nie tylko ciekawa treść, ale i bardzo zgrabna forma, której nie zabiło tłumaczenie. Zwykle nie liczę na dobrą literaturę, czytając kryminały. Traktuję je trochę użytkowo, jako rozrywkę, a nie sztukę. Muszę jednak przyznać, że Theorin pisze całkiem przyzwoicie, co stawia jego książkę ponad innymi. A w kwestii opisów przyrody niejeden przyzna mu palmę pierwszeństwa przed niejaką Orzeszkową. Trzeba też zauważyć, że w Zmierzchu zagadka kryminalna chyba nie jest najważniejsza i można by znaleźć w tej książce coś innego, co przykuje naszą uwagę. 

Tak oto Theorin pokazał Nesbø właściwe miejsce w szeregu. Powiem więcej, Theorin walczy z Wagnerem o zwycięstwo w moim prywatnym konkursie na autora najciekawszych kryminałów. Oczywiście, może też być tak, że uczucie mnie zaślepiło i jestem w najgłębszym z błędów. Sprawdzicie?

10 komentarzy

  1. Pewnie:) Jak tylko skończę Nesbo, a poleciłaś dobrze...fajnie się czyta!
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się:) Ale pamiętam, że podobał Ci się Wagner, więc pewnie odwzajemnisz moje uczucie do Theorina:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aha, jedyne co, to bym swojej książce nie nadała tak wampirskiego tytułu;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja droga, a myślisz, że dlaczego mówiłam, że czytam książkę Theorina, a nie że czytam "Zmierzch"?;) Przyrzekam, że to jedyny "Zmierzch" jaki przeczytam;) No chyba, że Wagner teraz "Zmierzch" machnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. No faktycznie!ale ciekawe, czemu na taki tytuł się zdecydował...może po szwedzku jakoś inaczej tłumaczyli TEN "Zmierzch"???
    M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przekonałaś mnie, przeczytam Nesbo i Theorina. Zobaczymy, kto u mnie zwycięży :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam i jestem zachwycona! Super zagadka, skomplikowana, ale prawdopodobna, zakończenie świetne. No i bohaterów polubiłam. Najbardziej Verę, nie, żartuję! Gerlofa.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałam, że Ci się spodoba. Ciekawe jak kolejne części. Czy będziesz miała podobne spostrzeżenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Theorin zdobył również moje serce. :) "Zmierzch" był pierwszą książką jego autorstwa, którą przeczytałam, i pamiętam ogromne wzruszenie, które mnie ogarnęło podczas czytania ostatnich kart powieści. Większość czytelników przedkłada "Nocną zamieć" nad "Zmierzch", ale ja wolę "Zmierzch". :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.